Witaj użytkowniku niezalgowany!
Zarejestruj się na forum uż dziś - nie będziesz widzieć żadnych reklam!

Nowość Czesław śpiewa, a Śląsk płacze...

#1

Czesław śpiewa, a Śląsk płacze...
[b]W niedzielę byliśmy świadkami debiutu na ławce trenerskiej Polonii Warszawa "polskiego Mourinho", czyli Czesława Michniewicza. "Saper z castingu" zafundował kibicom "Czarnych Koszul" bombowy mecz, w którym jego drużyna spisała się wręcz śpiewająco.  [/b]

   

Zatrudnienie Czesława Michniewicza w stolicy przypominało swoisty casting. Dogadany z Józefem Wojciechowskim był już Jurij Szatałow, ale na kolacji z prezesem swoją wiedzą zabłysnął "polski Mourinho" i to jemu kapryśny milioner powierzył stery "Czarnych Koszul".

Tuż po angażu sympatyczny szkoleniowiec stwierdził z rozbrajającą szczerością, że ma "siedem min do rozbrojenia" (mając na myśli siedem czekających go spotkań) przez co ochrzciłem go, trochę na wyrost, mianem "sapera z castingu". Jego sytuacja przed meczem ze Śląskiem przypominała bowiem legendarną wypowiedź Cygana, czyli elektryka wysokich napięć, który raz się myli...



Do wybuchowej atmosfery dostosował się również szkoleniowiec gości Orest Lenczyk, który stwierdził:

- W stolicy szykują na nas odbezpieczony granat. Trzymając się tej terminologii musimy zrobić wiele, by jego eksplozja nastąpiła w bramce Polonii, a nie w naszej.

Bomby poszły w górę już w 38. minucie kiedy na listę strzelców wpisał się Dwaliszwili. Później odpalili jeszcze Trałka i Teodorczyk, a po Śląsku nie było co zbierać. Michniewicz po meczu stwierdził, że jego piłkarze "czasem grali jak Roling Stonesi, ale nie brakowało też fałszowania w rytmie disko polo". Sam pod nosem pewnie śpiewał sobie:

Ja tak sobie marzę,
Że jesteśmy w siódmym niebie,
Że nadszedł czas i w sam raz
Trafiło tam każde z nas.*


Szkoleniowiec Polonii nie może jednak zapominać, że jego poprzednicy też nie raz byli w niebie, by chwilę później pakować swoje rzeczy. Nie da się ukryć, że odpalona przez Józefa Wojciechowskiego bomba wciąż tyka, a do detonacji zostało już tylko sześć spotkań. Jakby więc nie patrzeć ciśnienie rośnie, a po takim początku o błąd jest już tylko dużo łatwiej.

Wracając do meczu, to we Wrocławiu zapanowały minorowe nastroje. Śląsk zagrał na tyle procent swoich możliwości, ile na funkcjonowanie klubu wykłada właściciel Zygmunt Solorz, czyli wielkie zero. Orest Lenczyk nie robił natomiast fikołków, tylko stwierdził, że wszystko się... "rozkraczyło".

W drugim niedzielnym meczu (trzymając się chronologii to pierwszym) padł mit niepokonanej Korony. "Złocisto-krwiści" rozegrali swoje najgorsze spotkanie w rundzie wiosennej i doznali zasłużonej, pierwszej porażki. Gospodarze zwycięstwo (2:0) zawdzięczają błyskowi talentu porównywanego do Włodzimierza Lubańskiego Arkadiusza Milika. 18-letni piłkarz przedstawił się zabrzańskim kibicom zdobyciem dwóch premierowych trafień w T-ME. A że w kraju nad Wisłą nieczęsto się zdarza, by jakiś młokos decydował o losach meczu, to załatwił sobie zapewne również cały tydzień udzielania wywiadów w blasku fleszy...

Nie zamierzam pompować balona i pisać, że doczekaliśmy się kolejnego wielkiego talentu na polskich boiskach. Niech Milik robi na razie po cichu swoje. Cieszy natomiast fakt, że coraz większa liczba młodych zawodników bez kompleksów wchodzi do seniorskiej piłki i pokazuje, że warto na nich stawiać. Oby tak dalej, a w reprezentacji Polski nie będziemy musieli "posiłkować" się kapitanem niemieckiej młodzieżówki...

* Fragment tekstu piosenki Czesław Śpiewa "W sam raz"
[Obrazek: attachment.php?aid=719]
[Obrazek: attachment.php?aid=719]
[Obrazek: attachment.php?aid=719]
Odpowiedz
#2

Ekstraklasa Okiem WP: Czesław śpiewa, a Śląsk płacze

Huh bot lv up
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek:
6 gości

Theme © iAndrew 2017 Forum software by © MyBB .